sobota, 11 lipca 2015

Prolog




        

         Dziewczynka była piękna. Po prostu piękna. Miała ciemnobrązowe, lekko pokręcone na końcach, włosy, które sięgały jej do pasa. Jej duże, stalowo-niebieskie oczy lustrowały peron dziewiąty i trzy czwarte z zaciekawieniem. Różane, pełne usta ułożyły się w krzywym uśmiechu, gdy go zauważyła. Już z daleka widział dwa pieprzyki zdobiące jej okrągłą twarzyczkę ─ jeden był pod dolną wargą po prawej stronie, drugi nad górną, idealnie równoległe. Była średniego wzrostu, nie za gruba, nie za chuda. Biodra miała lekko zaokrąglone. Widział to nawet przez jeansy, które miała na sobie i naciągnięty na nie szkarłatny sweter. Stała z wysokim, czarnowłosym mężczyzną, po którym musiała odziedziczyć stalowy „posmak” w oczach. Uśmiechał się do córki, podając jej rączkę od kufra. Dziewczynka skinęła i pocałowała tatę w policzek, a łzy błysnęły w jej pięknych oczkach. Czarnowłosy mężczyzna pogłaskał ją po policzku. Był bardzo młody, wyglądał na jakieś dwadzieścia osiem lat, góra trzydzieści.
Kocham cię, córciu ─ dobiegło do jego zaczerwienionych uszu, gdy zaczęli się zbliżać do pociągu, aby władować bagaże. ─ Mama byłaby z ciebie dumna. W sumie, to jest.
Brązowowłosa uśmiechnęła się, spod przymkniętych powiek obserwując ojca.
Tato ─ odezwała się. Głos miała melodyjny i nieco twardy. ─ Jak myślisz, gdzie wyśle mnie Tiara Przydziału? Mówiłeś, że mama była w Huffelpuffie, mam szansę trafić do tego domu?
Mężczyzna westchnął, klękając przed dziewczynką.
Twoja mama była piękną kobietą. Ty jesteś piękna głównie po mnie ─ dodał żartobliwie, za co dostał kuksańca od córki. ─ Ja byłem Gryfonem, jednak dla mnie nie ma znaczenia, czy będziesz Puchonką, Gryfonką, Krukonką czy Ślizgonką. Masz dobrze czuć się w szkole.
Uff, to dobrze ─ odetchnęła. ─ A już myślałam, że mnie wydziedziczysz, gdy będę w Slytherinie! Będę tęsknić, tato.
I rzucili się sobie w ramiona. Dziewczynka przylgnęła do ojca niczym rzep do psiego ogona, nie chciała go opuszczać. Mężczyzna za to miał łzy w oczach.
Kocham cię ─ mruknęła cicho, jednak dosłyszał. ─ Nie płacz, tatuś! Wyślę ci sowę, jeszcze dziś wieczorem.
Przyrzekasz?
Owszem. Dobra, idę szukać wolnego miejsca. Pa, kocham cię.
Ja ciebie też, Liv. Ja ciebie też...


````

Ron musiał znaleźć tę dziewczynę za wszelką cenę. Obserwował ją dopóki nie weszła do pociągu, który ruszył dokładnie dziesięć minut temu. Rudowłosy szukając przedziału miał głęboką nadzieję spotkać brązowowłosą.
Przepraszam, tu wolne? ─ wsadził głowę do jednego z przedziałów. ─ Wszędzie strasznie tłoczno.
W przedziale siedział jeden chłopak. Był chudy, niski. Miał okrągłe okulary, spod których wyglądały jasnozielone oczy. Jego kruczoczarne włosy były potargane we wszystkie strony.
On go już znał ─ to on zaczepił ich na King's Cross. Czarnowłosy skinął głową.
Jasne, siadaj ─ powiedział.
Uradowany Ron zajął miejsce naprzeciwko niego.
Jestem Ron ─ zaczął nieśmiało. ─ Ronald Weasley.
Miło mi. Harry Potter ─ odpowiedział chłopak.
Ronowi opadła szczęka.
Naprawdę? Harry Potter? ─ spytał cicho. ─ To prawda, że masz ten... znak?
Potter roześmiał się i pokazał bliznę w kształcie błyskawicy, która zdobiła jego czoło.
Tak, mam ten znak ─ potwierdził.
Przez kilkanaście minut siedzieli w ciszy. Ron rozmyślał o dziewczynie, którą zauważył na peronie, a Harry błądził wzrokiem po krajobrazie.
W pewnej chwili dobiegł do nich szelest i drzwi przedziału otworzyły się z trzaskiem.
Stanęła w nich jasnooka piękność z peronu.
Hej ─ powiedziała pewnie, uśmiechając się lekko. ─ Można się dosiąść?
Ron pokiwał głową, a dziewczyna zatrzasnęła drzwi i zajęła miejsce obok niego.
Jestem Olivia Lively ─ przedstawiła się, wyciągając do niego rękę.
Rudzielec uścisnął ją i zarumienił się pod wpływem jej dotyku.
R-ron Weasley.
Miło mi. A ty, to kto? ─ zwróciła się do Harry'ego, po czym wyciągnęła do niego dłoń. ─ Olivia Lively, miło poznać.
Harry Potter ─ mruknął. ─ Mnie również.
Czyli Dracon Malfoy nie kłamał, pan Potter zaszczycił Hogwart. Super. A tak na marginesie, dla przyjaciół jestem Liv.
Ron pokiwał głową.

````

Cześć, Hermiono ─ mruknęła Olivia, gdy w drzwiach przedziału stanęła czekoladowooka szatynka z burzą włosów na głowie. ─ Co tam?
Dziewczyna nazwana przez Olivię Hermioną, usiadła naprzeciwko niej, obok Pottera.
Szukam ropuchy, nie widzieliście? ─ rozejrzała się po pomieszczeniu. ─ Neville swoją zgubił.
Pokręcili głowami.
O matko, ty jesteś Harry Potter! ─ prawie krzyknęła. ─ Ja, to Hermiona Granger. A ty?
Ron Besweey ─ odezwał się z pełnymi ustami Ron.
Olivia zachichotała.
Nie rozumiem, co cię bawi, Liv ─ fuknęła wściekle Granger. ─ Dobrze, mniejsza. Wy załóżcie czarne szaty, za moment wysiadamy. Idę pomóc Neville'owi.
Pójdę z tobą.

````


Granger Hermiona! ─ wykrzyknęła profesor McGonagall.
Hermiona wyszła z tłumu, szepcąc pod nosem. Usiadła na krześle, a Tiara spoczęła na jej głowie, przygładzając odrobinę jej włosy.
Ona jest jakaś psychiczna ─ szepnął Ron do Harry'ego. ─ Nie lubię jej. Mam nadzieję, że nie będę razem z nią w domu, co, Harry?
Potter pokiwał głową.
GRYFFINDOR! ─ wykrzyknęła Tiara, a Ron sparaliżowany spojrzał na pannę Granger, dumnie kroczącą do stołu Gryfonów.
Malfoy Dracon!
SLYTHERIN ─ krzyknęła Tiara, ledwo dotykając ulizanych włosów Dracona.
Jak myślicie, gdzie będziecie? ─ spytała Olivia cicho.
Mam nadzieję, że gdzie reszta mojej rodziny ─ odpowiedział Ron. ─ A ty, Liv?
Olivia otwierała usta żeby odpowiedzieć, lecz przerwał jej głos Minerwy McGonagall.
Lively Olivia! ─ profesor Dumbledore nachylił się, z zaciekawieniem obserwując jak panna Lively zajmuje miejsce na stołku.
Nigdy tutaj nie byłaś, jesteś pewna? ─ spytała Tiara w jej głowie. Olivia pokręciła głową. ─ Jesteś pewna? Cóż, starzeję się. Umysł tęgi, nawet bardzo. Podobnie do panny Granger... Mnóstwo odwagi, mogłabyś nią ocean zapełnić... Jesteś również pyskata, ironiczna, arogancka, plujesz sarkazmem, lecz kochasz ojca i przyjaciół ponad życie, bez wątpienia. Wiesz co to miłość, choć masz maskę... Ukrywasz uczucia. Nie dobrze. Jesteś sprytna, szybko analizujesz. Mądre posunięcia, dziecko. Jednak działasz też impulsywnie, pod wpływem chwili... Gotowa jesteś poświęcić życie za innych, jednak gdybyś musiała, zabiłabyś... ─ mówiła Tiara.
Ma ją na głowie z dziesięć minut ─ szepnął Potter do Weasleya.
Prawdę mówiąc, to mam poważny dylemat. Wisisz pomiędzy Gryffindorem, a Slytherinem... Myślę, że twoje serce powie mi więcej, moja droga, więcej... niż głowa, która wyraźnie krzyczy o Slytherin...
GRYFFINDOR!!!!!
Gryfoni zaczęli wiwatować, krzyczeć. Olivia z ulgą zdjęła z głowy czapę i zajęła swoje miejsce przy stole Gryffindoru, obok innych, gratulujących jej Gryfonów szczęśliwa z wyboru Tiary Przydziału.
Ron i Harry również trafili do Gryffindoru, przedstawiając jej pulchiutkiego Neville'a Longbottoma.
Naprawdę, cieszę się, że cię poznałam, Neville ─ zachichotała Olivia, gdy pan Longbottom wsadził pulchną dłoń do gulaszu. ─ Ręką zajmie się Hermiona, wybaczysz?
Nie lubimy tej całej Hermioniny, a ty, Liv? ─ spytał Ron, pożerając udko z kurczaka.
Jest całkiem fajna, trzeba ją tylko poznać.


````


Hej! Prolog dość długi, zajął mi trzy strony, mam nadzieję, że się podoba :) Błędów proszę nie wytykać, właśnie poszukuję bety i oczekuję odpowiedzi jednej dziewczyny, więc rozdział pierwszy będzie w pełni czysty (: Pozostaje mi tylko prosić o komentarze. 
♣ - kliknij, a przeniesie cię do odpowiedniej muzyki.

3 komentarze:

  1. Pomysł na opowiadanie zdecydowanie inny niż wszystkie. Główną bohaterką będzie Olivia?

    OdpowiedzUsuń
  2. Czekam na kolejnee jest świetne i ciekawe :> :D
    ~Pani Black 😺

    OdpowiedzUsuń
  3. Cześć.
    Masz pomysł, podobają mi się bohaterowie i mam nadzieję, że rozdział pierwszy ukaże się niebawem!
    Pozdrawiam i życzę weny.
    Vivel

    OdpowiedzUsuń

Szablon wykonany przez Calumi