Dziewczynka
była piękna. Po prostu piękna. Miała ciemnobrązowe, lekko
pokręcone na końcach, włosy, które sięgały jej do pasa. Jej
duże, stalowo-niebieskie oczy lustrowały peron dziewiąty i trzy
czwarte z zaciekawieniem. Różane, pełne usta ułożyły się w
krzywym uśmiechu, gdy go zauważyła. Już z daleka widział dwa
pieprzyki zdobiące jej okrągłą twarzyczkę ─
jeden był pod dolną wargą po prawej stronie, drugi nad górną,
idealnie równoległe. Była średniego wzrostu, nie za gruba, nie za
chuda. Biodra miała lekko zaokrąglone. Widział to nawet przez
jeansy, które miała na sobie i naciągnięty na nie szkarłatny
sweter. Stała z wysokim, czarnowłosym mężczyzną, po którym
musiała odziedziczyć stalowy „posmak” w oczach. Uśmiechał się
do córki, podając jej rączkę od kufra. Dziewczynka skinęła i
pocałowała tatę w policzek, a łzy błysnęły w jej pięknych
oczkach. Czarnowłosy mężczyzna pogłaskał ją po policzku. Był
bardzo młody, wyglądał na jakieś dwadzieścia osiem lat, góra
trzydzieści.
─ Kocham
cię, córciu ─ dobiegło do jego zaczerwienionych uszu, gdy
zaczęli się zbliżać do pociągu, aby władować bagaże. ─ Mama
byłaby z ciebie dumna. W sumie, to jest.
Brązowowłosa
uśmiechnęła się, spod przymkniętych powiek obserwując ojca.
─ Tato
─ odezwała się. Głos miała melodyjny i nieco twardy. ─ Jak
myślisz, gdzie wyśle mnie Tiara Przydziału? Mówiłeś, że mama
była w Huffelpuffie, mam szansę trafić do tego domu?
Mężczyzna
westchnął, klękając przed dziewczynką.
─ Twoja
mama była piękną kobietą. Ty jesteś piękna głównie po mnie ─
dodał żartobliwie, za co dostał kuksańca od córki. ─ Ja byłem
Gryfonem, jednak dla mnie nie ma znaczenia, czy będziesz Puchonką,
Gryfonką, Krukonką czy Ślizgonką. Masz dobrze czuć się w
szkole.
─ Uff,
to dobrze ─ odetchnęła. ─ A już myślałam, że mnie
wydziedziczysz, gdy będę w Slytherinie! Będę tęsknić, tato.
I
rzucili się sobie w ramiona. Dziewczynka przylgnęła do ojca niczym
rzep do psiego ogona, nie chciała go opuszczać. Mężczyzna za to
miał łzy w oczach.
─ Kocham
cię ─ mruknęła cicho, jednak dosłyszał. ─ Nie płacz, tatuś!
Wyślę ci sowę, jeszcze dziś wieczorem.
─ Przyrzekasz?
─ Owszem.
Dobra, idę szukać wolnego miejsca. Pa, kocham cię.
─ Ja
ciebie też, Liv. Ja ciebie też...
````
Ron
musiał znaleźć tę dziewczynę za wszelką cenę. Obserwował ją
dopóki nie weszła do pociągu, który ruszył dokładnie dziesięć
minut temu. Rudowłosy szukając przedziału miał głęboką
nadzieję spotkać brązowowłosą.
─ Przepraszam,
tu wolne? ─ wsadził głowę do jednego z przedziałów. ─
Wszędzie strasznie tłoczno.
W
przedziale siedział jeden chłopak. Był chudy, niski. Miał okrągłe
okulary, spod których wyglądały jasnozielone oczy. Jego
kruczoczarne włosy były potargane we wszystkie strony.
On
go już znał ─ to on zaczepił ich na King's Cross. Czarnowłosy
skinął głową.
─ Jasne,
siadaj ─ powiedział.
Uradowany
Ron zajął miejsce naprzeciwko niego.
─ Jestem
Ron ─ zaczął nieśmiało. ─ Ronald Weasley.
─ Miło
mi. Harry Potter ─ odpowiedział chłopak.
Ronowi
opadła szczęka.
─ Naprawdę?
Harry Potter? ─ spytał cicho. ─ To prawda, że masz ten... znak?
Potter
roześmiał się i pokazał bliznę w kształcie błyskawicy, która
zdobiła jego czoło.
─ Tak,
mam ten znak ─ potwierdził.
Przez
kilkanaście minut siedzieli w ciszy. Ron rozmyślał o dziewczynie,
którą zauważył na peronie, a Harry błądził wzrokiem po
krajobrazie.
W
pewnej chwili dobiegł do nich szelest i drzwi przedziału otworzyły
się z trzaskiem.
Stanęła
w nich jasnooka piękność z peronu.
─ Hej
─ powiedziała pewnie, uśmiechając się lekko. ─ Można się
dosiąść?
Ron
pokiwał głową, a dziewczyna zatrzasnęła drzwi i zajęła miejsce
obok niego.
─ Jestem
Olivia Lively ─ przedstawiła się, wyciągając do niego rękę.
Rudzielec
uścisnął ją i zarumienił się pod wpływem jej dotyku.
─ R-ron
Weasley.
─ Miło
mi. A ty, to kto? ─ zwróciła się do Harry'ego, po czym
wyciągnęła do niego dłoń. ─ Olivia Lively, miło poznać.
─ Harry
Potter ─ mruknął. ─ Mnie również.
─ Czyli
Dracon Malfoy nie kłamał, pan Potter zaszczycił Hogwart. Super. A
tak na marginesie, dla przyjaciół jestem Liv.
Ron
pokiwał głową.
````
─ Cześć,
Hermiono ─ mruknęła Olivia, gdy w drzwiach przedziału stanęła
czekoladowooka szatynka z burzą włosów na głowie. ─ Co tam?
Dziewczyna
nazwana przez Olivię Hermioną, usiadła naprzeciwko niej, obok
Pottera.
─ Szukam
ropuchy, nie widzieliście? ─ rozejrzała się po pomieszczeniu. ─
Neville swoją zgubił.
Pokręcili
głowami.
─ O
matko, ty jesteś Harry Potter! ─ prawie krzyknęła. ─ Ja, to
Hermiona Granger. A ty?
─ Ron
Besweey ─ odezwał się z pełnymi ustami Ron.
Olivia
zachichotała.
─ Nie
rozumiem, co cię bawi, Liv ─ fuknęła wściekle Granger. ─
Dobrze, mniejsza. Wy załóżcie czarne szaty, za moment wysiadamy.
Idę pomóc Neville'owi.
─ Pójdę
z tobą.
````
─ Granger
Hermiona! ─ wykrzyknęła profesor McGonagall.
Hermiona
wyszła z tłumu, szepcąc pod nosem. Usiadła na krześle, a Tiara
spoczęła na jej głowie, przygładzając odrobinę jej włosy.
─ Ona
jest jakaś psychiczna ─ szepnął Ron do Harry'ego. ─ Nie lubię
jej. Mam nadzieję, że nie będę razem z nią w domu, co, Harry?
Potter
pokiwał głową.
─ GRYFFINDOR!
─ wykrzyknęła Tiara, a Ron sparaliżowany spojrzał na pannę
Granger, dumnie kroczącą do stołu Gryfonów.
─ Malfoy
Dracon!
─ SLYTHERIN
─ krzyknęła Tiara, ledwo dotykając ulizanych włosów Dracona.
─ Jak
myślicie, gdzie będziecie? ─ spytała Olivia cicho.
─ Mam
nadzieję, że gdzie reszta mojej rodziny ─ odpowiedział Ron. ─
A ty, Liv?
Olivia
otwierała usta żeby odpowiedzieć, lecz przerwał jej głos Minerwy
McGonagall.
─ Lively
Olivia! ─ profesor Dumbledore nachylił się, z zaciekawieniem
obserwując jak panna Lively zajmuje miejsce na stołku.
─ Nigdy
tutaj nie byłaś, jesteś pewna? ─
spytała Tiara w jej głowie. Olivia pokręciła głową. ─ Jesteś
pewna? Cóż, starzeję się. Umysł tęgi, nawet bardzo. Podobnie do
panny Granger... Mnóstwo odwagi, mogłabyś nią ocean zapełnić...
Jesteś również pyskata, ironiczna, arogancka, plujesz sarkazmem,
lecz kochasz ojca i przyjaciół ponad życie, bez wątpienia. Wiesz
co to miłość, choć masz maskę... Ukrywasz uczucia. Nie dobrze.
Jesteś sprytna, szybko analizujesz. Mądre posunięcia, dziecko.
Jednak działasz też impulsywnie, pod wpływem chwili... Gotowa
jesteś poświęcić życie za innych, jednak gdybyś musiała,
zabiłabyś... ─
mówiła Tiara.
─ Ma
ją na głowie z dziesięć minut ─ szepnął Potter do Weasleya.
─ Prawdę
mówiąc, to mam poważny dylemat. Wisisz pomiędzy Gryffindorem, a
Slytherinem... Myślę, że twoje serce powie mi więcej, moja droga,
więcej... niż głowa, która wyraźnie krzyczy o Slytherin...
─ GRYFFINDOR!!!!!
Gryfoni
zaczęli wiwatować, krzyczeć. Olivia z ulgą zdjęła z głowy
czapę i zajęła swoje miejsce przy stole Gryffindoru, obok innych,
gratulujących jej Gryfonów szczęśliwa z wyboru Tiary Przydziału.
Ron
i Harry również trafili do Gryffindoru, przedstawiając jej
pulchiutkiego Neville'a Longbottoma.
─ Naprawdę,
cieszę się, że cię poznałam, Neville ─ zachichotała Olivia,
gdy pan Longbottom wsadził pulchną dłoń do gulaszu. ─ Ręką
zajmie się Hermiona, wybaczysz?
─ Nie
lubimy tej całej Hermioniny, a ty, Liv? ─ spytał Ron, pożerając
udko z kurczaka.
─ Jest
całkiem fajna, trzeba ją tylko poznać.
````
Hej! Prolog dość długi, zajął mi trzy strony, mam nadzieję, że się podoba :) Błędów proszę nie wytykać, właśnie poszukuję bety i oczekuję odpowiedzi jednej dziewczyny, więc rozdział pierwszy będzie w pełni czysty (: Pozostaje mi tylko prosić o komentarze.
♣ - kliknij, a przeniesie cię do odpowiedniej muzyki.
Pomysł na opowiadanie zdecydowanie inny niż wszystkie. Główną bohaterką będzie Olivia?
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejnee jest świetne i ciekawe :> :D
OdpowiedzUsuń~Pani Black 😺
Cześć.
OdpowiedzUsuńMasz pomysł, podobają mi się bohaterowie i mam nadzieję, że rozdział pierwszy ukaże się niebawem!
Pozdrawiam i życzę weny.
Vivel